by nadbudowa-rewitalizacja nadbudowa-rewitalizacja Brak komentarzy

Przystosowanie poddasza do celów mieszkalnych często wiąże się z niemałymi nakładami finansowymi, szczególnie gdy trzeba podnieść dach, doprowadzić kanalizację i inne media czy wzmocnić stropy, a nawet wyremontować klatkę schodową – czytamy w Rzeczpospolitej.

W efekcie lokum, które można stosunkowo tanio kupić, może się okazać skarbonką bez dna. – Adaptacja strychu na cele mieszkalne nie jest prosta. Wymaga uzyskania zgody wszystkich właścicieli lokali, a tym samym współwłaścicieli części wspólnych nieruchomości, w ramach których najczęściej jest m.in. strych – zwraca uwagę Maria Poterała ze Stowarzyszenia Pomorskiego Pośredników w Obrocie Nieruchomościami. – Niesie to za sobą zmiany w inwentaryzacji nieruchomości, określenie nowych udziałów w częściach wspólnych, po prawnym wyodrębnieniu nowego lokalu mieszkalnego na strychu, czy zmiany w księdze wieczystej nieruchomości, z których lokale zostały wyodrębnione, oraz w księgach prowadzonych dla wyodrębnionych lokali.

Kto robi adaptację poddasza?

Najczęściej adaptację strychu udaje się przeprowadzić osobie w jakiś sposób powiązanej ze współwłaścicielami budynku lub mającej w ręku atut dla wszystkich współwłaścicieli – np. w postaci remontu kapitalnego dachu. Mieszkania na poddaszu w Sopocie są bardzo poszukiwane przez klientów, także strychy do adaptacji. Takie jednak zdarzają się niezmiernie rzadko – informuje Rzeczpospolita. – Ich ceny ustalane są indywidualnie ze względu na specyficzny charakter pomieszczeń oraz rzadkość występowania. Stawki uzależnione są od lokalizacji, metrażu oraz stanu technicznego.

Dziś w ofertach sopockich pośredników najczęściej zdarzają się poddasza po kapitalnym remoncie, gotowe do zamieszkania, ewentualnie do wykończenia wewnątrz, w tzw. stanie deweloperskim, ale już po wymianie dachu, z nową instalacją i oknami. Są też nieruchomości z możliwością adaptacji dodatkowego pomieszczenia na strychu. Chętnych nie brakuje także na wyremontowane strychy z klimatem w Gdańsku. – Ceny tych nieruchomości są wysokie, a kupują je głównie ludzie młodzi, często artyści. Im słabiej odremontowane, niższe czy gorzej doświetlone, tym cena niższa – mówi Marcin Surowiec z biura Surowiec Nieruchomości. Amatorów poddaszy mieszkalnych nie brakuje także w Łodzi. Szczególnie przyciąga ich ul. Piotrkowska i okolice. Podaż strychów do mieszkania i w tym mieście jest praktycznie żadna. – Jeśli na rynku pojawi się jakaś oferta, głównie dotyczy lokalu, który trzeba remontować od podstaw. Oznacza to, że wymaga ocieplenia, podniesienia, nawet wymiany dachu, remontu czy doprowadzenia kanalizacji, wymiany okien itd. I choć są to tanie oferty – za 1 mkw. klienci płacą np. 1,5 tys. zł, potrzeba kilkuset tys. zł na przystosowanie lokum do celów mieszkaniowych – opowiada Bogusław Jęcek, właściciel łódzkiego biura nieruchomości Ekspres. – Oferty te jednak przyciągają klientów. Można bowiem zrobić niezwykłe dwupoziomowe lokum, którego wysokość sięga 6 metrów – dodaje.

W Poznaniu, jak twierdzi Jarosław Krajewski, szef biura Ager, olbrzymi popyt na mieszkania sprawia, że klienci poszukują alternatywnych rozwiązań. Stąd powrót do pomysłów adaptacji strychów. Popyt zdecydowanie przewyższa podaż. – Ceny lokali zaadaptowanych w dobrych lokalizacjach nie odbiegają jednak od typowych mieszkań. O wysokości stawek przesądza standard i lokalizacja. Nie bez znaczenia jest też ich stan prawny – mówi Krajewski. – W ciągu ostatniego miesiąca do naszego biura wpłynęła jedna oferta lokalu na poddaszu, co prawda w Śródmieściu, ale w mało atrakcyjnym sąsiedztwie torów kolejowych. Dwa pokoje o pow. 55 mkw. sprzedano za 245 tys. zł.

W Krakowie mieszkanie na poddaszu lub strych do adaptacji ciężko kupić. Ale jak twierdzi Jan Zieleniewski, szef Biura Nieruchomości Inter-Polmex, wielkiego popytu na takie nieruchomości również nie ma. – Poddasza były popularne w latach 1998 – 1999. Kupowali je ludzie młodzi lub starsi, ale z myślą o intratnym wynajmie. Ceny najmu dziś są podobne do ofert zwykłych mieszkań. Np. dwa pokoje o pow. ok. 50 mkw. miesięcznie kosztują 1,3 – 1,5 tys. złotych – opowiada Zieleniewski. Dodaje, że nie tylko duży wkład finansowy w odrestaurowanie strychu sprawia, że nie ma chętnych na takie zakupy. – Krakowskie kamienice mają wysokie kondygnacje, każda sięga ok. 4 metrów. W dodatku nie mają wind, a uciążliwość codziennego chodzenia po schodach odstrasza potencjalnych nabywców – mówi Jan Zieleniewski.

W biurze Inter-Polmex na nowych właścicieli czeka jedna oferta, ale w bardzo atrakcyjnej lokalizacji, bo na Kazimierzu, strych po adaptacji, o pow. 120 mkw., który kosztuje… 1,1 mln zł. Mniejsze zainteresowanie strychami jako mieszkaniami jest też we Wrocławiu. – Wprawdzie znajdą się klienci chcący odrestaurować lokum na poddaszu, ale poddaszami do adaptacji mało kto się interesuje. Kilka miesięcy temu mieliśmy ofertę sprzedaży wyremontowanego strychu, sprzedanego za 600 tys. zł. To jednak sporadyczna sytuacja – opowiada Jacek Wróblewski, szef firmy Jot-Be Nieruchomości. Dodaje, że z reguły właściciele takich lokali, czyli wspólnoty mieszkaniowe, są zbyt biedni, żeby pozwolić sobie na ich remont. Poddasza pozostają więc w znacznej mierze niezamieszkane. W Warszawie mieszkań na poddaszach wystawionych do sprzedaży jest niewiele. – Pojawiają się m.in. pojedyncze oferty powierzchni na strychach, które można adaptować na mieszkanie. Obecnie mamy trzy takie propozycje w serwisie. Ceny wywoławcze są bardzo atrakcyjne, bo zaczynają się od 2, 5 tys. zł – mówi Marta Kosińska, analityk portalu szybko.pl.

Źródło: Rzeczpospolita
artykuł z 2007 roku

Dodaj komentarz